Jeśli nie będziemy dobrze słyszeć, nasza muzyka nie zostanie prawidłowo zmiksowana i wyprodukowana. Proste i logiczne.
Nasz łańcuch odsłuchowy składa się z kilku istotnych elementów, z których każdy ma istotny wpływ na rezultat końcowy. Zaczynając od końca, mamy: nasz mózg, który odbiera impulsy z narządu słuchu, czyli w uproszczeniu – z uszu. Uszy odbierają fale dźwiękowe, które przenoszone są przez powietrze, a pochodzą z głośników (monitorów odsłuchowych), choć nie tylko. Monitory zasilane są ze wzmacniacza, który z kolei odbiera sygnał z interfejsu audio, a ten z naszej aplikacji DAW (lub z odtwarzacza CD, MP3 itp.).
Jak w przypadku każdego łańcucha o jego jakości decyduje najsłabsze ogniwo. Teoretycznie może nim być nasz słuch, ale skoro zajmujemy się muzyką, to tę ewentualność wykluczamy. Pozostają kwestie czysto techniczne: głośniki, wzmacniacze, interfejs. Skupmy się na głośnikach. Po pierwsze na rynku są setki różnych monitorów, a każdy producent określa je w samym superlatywach, a po drugie między głośnikiem a naszymi uszami rozciąga się przestrzeń, która jest wrogiem naszego odsłuchu – pokój i jego właściwości.
Małe jest piękne
Dźwięk, który wydobywa się z głośników, nie wie, że jego punktem docelowym są nasze uszy. Chce dotrzeć wszędzie. Już tak ma, że jest emitowany we wszystkie strony, nie tylko z przodu głośnika (choć rzecz jasna tu jest go najwięcej), ale też z boków, z tyłu, a nawet na dole i górze. Ten dźwięk dociera do wszystkich powierzchni w naszym pokoju: ścian, sufitu, podłogi, mebli, kwiatów i książek. Nawet do naszego ciała i kości. A te powierzchnie są na tyle niewspółpracujące, że odbijają część każdej fali dźwiękowej i kierują ją na powrót w przestrzeń pokoju, gdzie następują kolejne odbicia. W efekcie do naszych uszu dociera miks dźwięku bezpośredniego (prosto z membrany głośnika) i tysięcy fal odbitych (czasem wielokrotnie) od wszystkich możliwych powierzchni w pomieszczeniu. Im „gorsze” pomieszczenie, tym dźwięk bardziej zniekształcony.
Zapewne znamy pojęcie adaptacji akustycznej, czyli odpowiednie przygotowanie pomieszczenia, aby było jak najbardziej neutralne brzmieniowo. Adaptacja akustyczna to skomplikowane zagadnienie. Zapomnijmy o niej, ponieważ chcemy stworzyć domowe studio natychmiast i załóżmy, że nie mamy pieniędzy na taki luksus.
Więc co możemy zrobić?
Odpowiedź jest prosta, choć nie oczywista. Musimy odpowiednio dobrać monitory odsłuchowe. Monitory, które będą właściwe do naszego środowiska odsłuchowego, czyli naszego studia. Na co zwrócić uwagę?
Na początek mam znakomitą wiadomość. Nasze monitory nie muszą być drogie. Nie muszą być też duże. A nawet nie mogą. Duże niekoniecznie grają lepiej, najczęściej po prostu głośniej. A głośność jest, paradoksalnie, naszym największym wrogiem.
Głośne monitory wytwarzają większe ciśnienie akustyczne, emitują fale dźwiękowe o większej amplitudzie. A mówiąc po ludzku, więcej fal trafi tam, gdzie nie chcemy, czyli wszędzie. I proporcje między dźwiękiem bezpośrednim a odbitym będą o wiele mniej korzystne. Innymi słowy wpływ naszego pomieszczenia będzie zbyt duży, usłyszymy dźwięk zbyt „pokoloryzowany” – po prostu nieprawdziwy. Duże monitory mają sens tylko w dużych i przygotowanych do odsłuchu pomieszczeniach. U nas nie będą miały szans.
My potrzebujemy monitorów, które będą miały mniejszą moc i będą stały blisko nas. Stąd określenie „monitory bliskiego pola”. Mając tak usytuowane monitory, będziemy po pierwsze słyszeć więcej dźwięku bezpośrednio z głośnika, a po drugie z uwagi na to, że dźwięk będzie miał niższą głośność, nie będzie miał tak dużo „siły”, aby odbijać się od najróżniejszych powierzchni i wracać do nas w postaci niepożądanej. Oczywiście zjawisko odbicia dźwięku będzie nadal występowało, ale jego wpływ na odbiór będzie minimalny.
A więc nie musimy wydawać majątku na monitory!
Przydatne słuchawki
Już słyszę kolejne wątpliwości. Przecież małe monitory nie przenoszą najniższych częstotliwości, więc nie będzie słychać jakże ważnego niskiego pasma. Prawda, ale tylko teoretycznie.
Po pierwsze najważniejsze niskie częstotliwości to zakres 60 do 200 Hz. Każdy monitor przenosi te częstotliwości. Jeśli nie tworzymy ciężkiej elektroniki lub hip-hopu, to nie zauważymy tych niedogodności. Po drugie pasmo przenoszenia monitorów podawane jest przy określonym odchyleniu, najczęściej 3 dB. Oznacza to, że jeśli pasmo określone jest w przedziale np. 45 Hz–21 kHz, to dany monitor odtwarza dźwięki w tym zakresie częstotliwości nie ciszej niż -3 dB. Ale to nie oznacza, że nie przenosi ich w ogóle! One tam są, tylko ciszej. A nasze zadanie polega na tym, aby tak wyregulować nasz słuch, abyśmy je rozpoznawali.
Nawet najwięksi realizatorzy pracują na małych głośnikach, nawet jeśli w ich studiu znajdują się kolosy wbudowane w ścianę. Te monitory główne używane są przede wszystkim po to, aby zrobić wrażenie na klientach lub aby sprawdzić jak miks zabrzmi na dużych systemach.
Aż 99 procent pracy wykonywanej jest na maluchach. Naprawdę! Pamiętajmy, że na dużych i mocnych głośnikach każdy miks zabrzmi nieźle (głośniej = lepiej), a prawdziwą sztuką jest tak zmiksować dźwięk, aby wszędzie był znakomity – na małych głośniczkach Bluetooth, na laptopie, na smartfonie, w samochodzie, czy na słuchaweczkach za 19,99 zł.
A jeśli będziemy potrzebowali sprawdzić najniższy bas, to nie ma nic lepszego niż przyzwoite słuchawki, które będą wielokrotnie tańsze od dużych głośników i adaptacji akustycznej.
No więc jakie monitory kupić?
Jeśli pokój nie ma więcej niż kilkanaście metrów kwadratowych, to nie potrzebujemy monitorów większych niż pięciocalowe. Tak jest, a w niektórych przypadkach nawet czterocalowe wystarczą. Pomijając „wynalazki” za 300 zł za parę lub głośniki komputerowe do gier, niemal każdy monitor aktywny (czyli z własnym wzmacniaczem) będzie spełniał nasze wymagania.
Poszukajmy monitorów znanego producenta z rynku pro-audio, ustawmy je prawidłowo w pokoju, a następnie nauczmy się ich, czyli słuchajmy na nich komercyjnych produkcji i zwracajmy uwagę, jak brzmią. Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej, a będzie to jedna z lepszych inwestycji w domowe studio.
(Źródło Audiostacja.pl)
Nikt nie dodał jeszcze odpowiedzi.